w Andrychowie. Okazało się , że był to pierwszy naprawdę słoneczny, wiosenny dzień.
16 kwietnia 2010
Wywiad ze mną w Galerii Sztuki RYNEK 7 w Andrychowie
Wywiad
z Alexem Johansonem
Na spotkanie zaprosiłam Alexa
Johansona do mojej Galerii Sztuki Współczesnej RYNEK 7
w Andrychowie. Okazało się , że był to pierwszy naprawdę słoneczny, wiosenny dzień.
w Andrychowie. Okazało się , że był to pierwszy naprawdę słoneczny, wiosenny dzień.
Zjawił się 20 minut przed
czasem i na dzień dobry zaczął mnie przepraszać za spóźnienie
– sądził, że w nocy nastąpiła zmiana czasu z zimowego na
letni.
Do wywiadu, rzecz jasna,
starałam się przygotować, jednak tak naprawdę, ze świecą szukać
informacji na temat Alexa Johansona. Skąd przybywa? Kim jest? Jak
długo zostanie? Co mówi? Co chce powiedzieć?
Byłam bardzo ciekawa naszego
pierwszego spotkania z Alexem, do tej pory komunikowaliśmy się
przez osoby trzecie, tak jakby Alex Johanson chciał pozostać
anonimowym, nierozpoznawalnym. Gdy o wyznaczonej godzinie, otworzyły
się drzwi, zobaczyłam go i wpadłam w oniemienie, przecież ja go
znam!
GSW: Bardzo dziękuję Ci za
przyjecie zaproszenia na spotkanie. Wiem, że twój kalendarz
jest bardzo napięty. Trudno ukryć mi moje zaskoczenie - więc to Ty
jesteś Alex Johnson.
Dlaczego postanowiłeś działać pod
pseudonimem? Dlaczego swoje prace nie wystawiasz pod prawdziwymi
imieniem i nazwiskiem?
A.J: Dziękuje za zaproszenie. Od razu, na początku naszej rozmowy zadajesz mi
tak trudne pytania, że aż boję się co będzie dalej (śmiech).
Prawdę mówiąc trochę się denerwuję tym, co wyniknie z tej
naszej rozmowy. Ale poważnie mówiąc, mogę powiedzieć
tylko jedno – jeśli posiada się jakąś przeszłość, jeśli
wszyscy wkoło znają ciebie jako artystę posługującego się
charakterystyczną kreską, robiącego rzeczy rozpoznawalne, to
zdarza się taki dzień, że budzisz się i masz ochotę poprzecinać
wszystkie liny łączące Cię z tym co było.
Alex Johanson to ja, a prace, które
tworzy Alex, jakby to nie brzmiało paradoksalnie, nie są moim
pracami.
Widzisz, dużo podróżowałem... interesowały mnie miejsca, ludzie. Interesuje mnie sztuka miejsca.
Coś co nazywam sztuką miejsca, trudno mi to wytłumaczyć...
Właśnie w Beskidzie Małym odnalazłem swój czas i
przestrzeń i póki co tu mieszkam, prawdę mówiąc
wciąż nie mogę się nadziwić, że jestem tu już tak długo. W nowej dla mnie przestrzeni
zacząłem malować i tak oto Alex namalował swojego pierwszego
praprzodka....
GSW: Ach, mówisz o
obrazie „Pradziadek Johanson”?
A.J: Tak , to moja pierwsza
praca. Zaraz potem pojawili się na płótnach inni członkowie
rodziny. Później wszystko potoczyło się bardzo szybko.
Zbudowałem piec i nadałem Johansonom przestrzenną formę. Zacząłem
ich wyciągać z obrazka (śmiech). Pierwszym rzeźbom nadałem tytuł
„Johanson” , tak po prostu. Łączyłem je w pary, bo pan
Johanson bez pani Johanson wydawał mi się taki samotny... chociaż
w każdej rodzinie zdarzają się przecież stare panny i starzy
kawalerowie. Później przypomniałem sobie jak bardzo chciałem
zobaczyć ciotkę Opuncję nago – i tak powstały moje akty… tak, to było mocne doznanie (śmiech), ale dzięki tym aktom, coś się
pootwierało, w krótkim czasie stworzyłem kilka cykli rzeźb.
GSW: Doskonale pamiętam ciotkę
Opuncję, była to jedna z pierwszych prac, które
zdecydowałeś się pokazać szerszemu odbiorcy...
A.J: No wiesz, z rodziną
najlepiej wychodzi się na fotografii. Szybko zapewniłem moim
Johansonom bliskie i dalekie podróże. Pierwsza galeria, w
której pokazałem swoje prace, to Twoja galeria. Jedyna
galeria tak blisko mojego miejsca zamieszkania. Później, nie
ukrywam, dzięki Twojemu entuzjazmowi i dużemu zainteresowaniu moimi
pracami, postanowiłem pójść na całość. I tak to moje prace można kupić i
oglądać na wielkiej wystawie, która zowie się Internet. Aktualnie moje prace znajdują się
w wielu galeriach i portalach związanych z ceramiką, malarstwem,
zajmujących się, mówiąc ogólnie sztuką.
GSW: Wspomniałeś o swoich
cyklach rzeźb, możesz powiedzieć coś więcej na ten temat?
Nad jakim cyklem pracujesz aktualnie?
A.J: W Polsce obserwuję
niesamowite zjawisko ogólnego poruszenia, ruchu, z okazji
każdego zbliżającego się święta. Teraz, lada chwila, każdy
zachwycać będzie się jajkami, kiełbasą, chrzanem. Stworzyłem
cykl rzeźb przedstawiających barany, koty, kury, żeby ktoś mógł
zjeść taką górę poświątecznego jedzenia.
GSW: Twoje ceramiczne barany
zostały zaproszone na wystawę do hotelu Belweder w Ustroniu.
Wystawie nadałeś tytuł „Baranowo”. To nie pierwsza wystawa w
tym miejscu...
A.J: Tak. Na pierwszej
wystawie, zaprezentowałem cykl rzeźb „Johansony”, później
z okazji świąt Bożego Narodzenia pojawiły się tam prace z cyklu
„Anioły”. Kolejna wystawa związana była z zadziwiającym
zjawiskiem, jakim są Walentynki, no i z tej okazji pokazałem cykl
„Pocałunki” .
GSW: Twoje rzeźby są w
znakomitej większości ceramiczne, jednak jakiś czas temu widziałam
rzeźbę sygnowaną twoim nazwiskiem, wykonaną z drewna. Czy to był jedynie incydent? Czy zamierzasz kontynuować
tę formę pracy?
A.J: Aaaaa... no tak, to było
ciekawe wydarzenie. Zostaliśmy zaproszeni na międzynarodowy plener
interdyscyplinarny do Karszna i tam właśnie, w sprzyjających
okolicznościach, moim starym i nowym znajomym, po raz pierwszy
zaprezentowałem prace Alexa. Nie było pieca, nie było gliny, ale
było mnóstwo drewna. Pierwsza drewniana rzeźba była
monumentalnych rozmiarów, przedstawiała praprzodka pirata.
Finalnie okazało się, że wyrzeźbiłem znanego większości
miejscowych pana Henka. Widocznie moi przodkowie, podobnie jak ja,
dużo podróżowali (śmiech). Myślę, że te drewniane rzeźby to
była potrzeba chwili. Może kiedyś powrócę do dłut.
GSW: Często spotykam się z
opinią, że Twoje prace mają charakter bajkowy. Zgadzasz się z
tym?
A.J: No wiesz... Każdy ma w
swoim życiu lepsze i gorsze dni. Moje prace powstają tylko w te
dobre. Całe życie Johansona jest przecież wyśnione. Bajkowy
świat jaki tworzę, nie jest dla mnie bajką, czymś
nierzeczywistym. Ja naprawdę spotkałem ludzi z moich obrazów,
widziałem postacie chociażby te z cyklu „U cioci na imieninach”, nie chciałbym żeby to zabrzmiało jakoś górnolotnie, ale
ta rzeczywistość jest dla mnie jakby równoległa.
GSW:
Czy
możesz nam zdradzić, jakie masz plany na najbliższy czas?
A.J : W najbliższym
czasie, planuję brać udział w warszawskich spotkaniach
ceramicznych, organizowanych przez Związek Ceramików Polskich
oraz Centrum Promocji Kultury.
GSW:
Zatem życzę Ci
powodzenia oraz wielu sukcesów, Alexie. Dziękuje za
spotkanie.
A.J: Dziękuję
również.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz